piątek, 1 maja 2020

Stackson/Sterek - Recykling cz.15

Zostawić za sobą...

***
To w pewien sposób jest nawet zabawne. Może nie w taki typowy sposób, który rozśmiesza cię do łez, ale coś w stylu złośliwego chichotu losu. Oto siedzą we czwórkę - Stiles, Jackson do którego coś czuje, Derek jego były... kochanek? Oraz Cora, siostra tego ostatniego. Cóż za świetnie dobrane towarzystwo, prawda? Nic tylko urżnąć się w trupa albo palnąć z rozbiegu w najbliższą ścianę. Starają się cokolwiek zjeść, ale prawda jest taka, że chyba każde z nich tylko rozgrzebuje jajecznice po talerzu. Derek poddaje się pierwszy, odkłada widelec i ogranicza się do sączenia swojej czarnej kawy. Jednak wciąż uparcie tkwi przy stole. Cora udaje, że wcale nie dostrzega skruszonej miny brata, ze złośliwym uśmieszkiem przegląda coś na smartfonie. Jackson z kolei dźga swoją porcję z taką zawziętością, że Stilinski z łatwością odgaduje jego nastawienie do całej tej sprawy. Nie żeby szczególnie go winił, bo jeszcze kilka dni temu zapierał się rękami i nogami przed zobaczeniem Hale'a, a teraz zaprosił go do domu. Tylko co innego mógł zrobić? Zostawić go na wycieraczce? To wilkołak, cholerny alfa! Zresztą chyba przyszła pora, aby wyjaśnić kilka spraw z przeszłości.
Stilinski stara się złapać spojrzenie Whittemora, ale ten jest tak skupiony na mordowaniu swojej porcji śniadania, że nawet tego nie zauważa. Wzdycha więc ciężko, co słychać wyjątkowo głośno w wypełnionym ciszą pomieszczeniu. I nagle trzy pary oczu wgapiają się w niego jak ciele w malowane wrota. Stiles parska krótkim śmiechem.
— Może zaczniecie gadać? — pyta ponaglająco — W końcu i tak żadne z nas już nie je... Cora? Ty i Derek macie do odbycia poważną rozmowę...
— Nie mam mu nic do powiedzenia! — syczy Cora przez zęby — Jedyne co przychodzi mi do głowy to, żeby spadał. — dodaje, ostentacyjnie omijając skrępowanego Dereka wzrokiem.
— Coraz... daj spokój, co? — mówi Hale błagalnym głosem — Jesteś zła i uhm... Stiles powiedział dlaczego. Miałaś prawo się wkurzyć... i przepraszam? — Na ich nieszczęście ośli upór jest dominującą cechą każdego Hale'a. Po samym zagniewanym spojrzeniu dziewczyny Stiles wie, że ta rozmowa może zająć dłuższą chwilę.
— Wy tutaj sobie wszystko wyjaśniajcie, a my zajmiemy się swoimi sprawami. — mówi ostrożnie zerkając od Dereka do Jacksona. I o ile ten pierwszy ma raczej nietęgą minę, tak Whittemore uśmiecha się kpiąco. Najwidoczniej spodobały mu się te ich "wspólne sprawy". Stiles tylko wywraca oczami. On tak na serio? Najwyraźniej Beacon Hills powoduje, że Jackson powraca do swojej pozy zarozumiałego dupka. A może to raczej obecność Hale'a tak na niego działa?
— Niech będzie — mamrocze Cora — Choć starszy, głupszy bracie — Prowadzi go na taras z tyłu domu, za co Stilinski jest jej wdzięczny, bo nie ma najmniejszej ochoty słuchać o ich rodzinnych problemach. Wystarczy, że sam musi poprosić Jacksona żeby ulotnił się na jakiś czas wraz z Corą... to na pewno go nie ucieszy. Następnie odbyć długą, nieprzyjemną i cholernie krępującą rozmowę z Hale'em.

***
— Czyś ty zgłupiał do reszty? — warczy Whittemore, w sekundę po tym jak Stiles mówi mu, że musi sobie wyjaśnić co nieco z Derekiem. A gdy dodaje, że najlepiej byłoby, gdyby ta rozmowa odbyła się w cztery oczy i co najważniejsze cztery uszy... Jackson o mało nie wychodzi z siebie, a jego pełna zdegustowania mina jest niczym policzek dla Stilinskiego. — Co ty chcesz wyjaśniać?! Może zapytasz go dlaczego traktował cię jak podręczny zestaw antystresowy?! A może po prostu znowu chcesz się tym stać? — Stiles nie wytrzymuje i wali z całej siły w tą zarozumiałą, niewyparzoną gębę. Tłucze sobie rękę i jest niemal stu procentowo pewien, że ją uszkodził. Zaciska zęby tak by żaden jęk bólu nie uciekł. Humor odrobinę poprawia mu fakt, że nos Jacksona krwawi.
— Wracamy do tego co było kiedyś, naprawdę Jackson? — pyta i patrzy na niego bezradnie. Domyśla się co przyjaciel sobie teraz o nim myśli i to jest cholernie niesprawiedliwe.
— Co tu się do cholery dzieje?! — wrzeszczy Cora gdzieś z okolic kuchennych drzwi
— Nic. — syczy Stiles — Nic, co by was dotyczyło.
— Akurat — prycha cicho Jackson — Muszę stąd wyjść. Teraz... Cora choć ze mną, jeśli po raz kolejny nie chcesz dowiedzieć się o bracie więcej niż byś chciała.
— Co?
— Coraz... — Derek wygląda na bardzo zmęczonego i może odrobinę pokonanego. — To naprawdę cię nie dotyczy. To sprawa między mną, a Stilesem... Osobista. Jeszcze sprzed jego wyjazdu na studia.
— Czekaj.... ty chyba nie chcesz mi powiedzieć, że wy...?
— Idziesz? — pyta zniecierpliwiony Whittemore. Wytarł krew z twarzy rękawem swetra, ale wciąż wygląda na nieziemsko wściekłego. Dziewczyna waha się przez kilka sekund zerkając od Stilesa do Dereka i z powrotem. Następnie kręci głową z niedowierzaniem i wychodzi, a kilka sekund później podąża za nią Jackson.

***
Cisza jest do bani. Wkurzająca i sprawia, że czas niemiłosiernie się wlecze. Stiles nie spodziewa się po Dereku kwiecistego przemówienia, ale coś jednak mógłby z siebie wydusić. W końcu to on chciał o tym porozmawiać! A teraz milczy jakby ktoś mu odciął język. Wzdycha pokonany. Jak zwykle: wszystko na jego głowie.
— Kręci cię w ogóle seks z drugim facetem czy to było dla ciebie po prostu wygodne? — pyta, bo to nurtowało go odkąd ten ich pseudo związek rozpadł się po raz pierwszy. Derek wpatruje się w niego szeroko otwartymi oczami. A to wkurza Stilesa jeszcze bardziej — Nie, no serio Hale! Krępuje cię to? Pieprzyliśmy się więcej razy niż jestem w stanie pamiętać: w moim pokoju, twoim mieszkaniu, obu samochodach, a o numerkach w plenerze wolę nie myśleć...
— Stiles — rzęzi Derek, a wygląda przy tym jakby za chwilę miał mieć zawał. Czy wilkołaki mogą mieć zawał? Stilinski nie jest pewien i teraz tego bardzo żałuje. — Kurwa. Musisz to robić?
— Niby co?
— Mówić o tym w ten sposób... Jakby...
— Jakby to nie miało znaczenia? — pyta, a jego brwi są tak wysoko uniesione, że musi wyglądać dziwacznie. — A miało? Pytam poważnie, Derek. To jak się zachowywałeś na to nie wskazywało.
— Wiem, ja... pytałeś czy interesują mnie mężczyźni. I to jest jeden z powodów dla których zachowywałem się jak skurwiel... Przed tobą to były jedynie chwilowe zauroczenia. Jeszcze sprzed pożaru. Nigdy z żadnym do niczego nie doszło.
— Chcesz powiedzieć, że jestem jedynym chłopakiem z którym... uprawiałeś seks? — Stiles w ostatniej chwili powstrzymuje się żeby nie powiedzieć: "spałeś". Oni nigdy nie spali obok siebie. Po wszystkim, każdy szedł w swoją stronę.
— Uhm.
— Dlaczego?
— Nie rozumiem? Jak to dlaczego?
— To proste Hale: z twoim wyglądem... wystarczyłoby, że pojawiłbyś się w klubie i nawet nie musiałbyś wysilać się na uśmiech żeby wokół ciebie zrobił się tłok. — mówi, nerwowo bawiąc się rękawami swojej starej koszulki. — Nie chciałeś poeksperymentować, albo chociażby sprawdzić jak to jest z kimś innym?
— A ty tak zrobiłeś?
— Nie rozmawiamy o mnie Derek. Tylko o tym dlaczego zachowywałeś się jak skończony dupek.
— Mimo wszystko... odpowiedz? — Stilinski klnie pod nosem. Ta rozmowa wcale nie idzie, szybko i bezproblemowo.
— Tak. Zdarzało się, że czasem gdzieś wychodziłem — przyznaje, lekko wzruszając ramionami — Sypiałem z różnymi chłopakami, odkrywałem co lubię, bawiłem się. — milknie na kilka sekund żeby zebrać myśli — Dosyć szybko zorientowałem się, że jestem gejem i nie mam z tym problemu. Taki już jestem: wygadany, zbyt impulsywny, może odrobinę nadużywam sarkazmu i sypiam z mężczyznami. Oto Stiles Stilinski... to co chcę powiedzieć to to, że nie próbuję oszukiwać samego siebie.
— I myślisz, że ja to robię?
— Nie wiem. Tak na dobrą sprawę to nie znam cię zbyt dobrze. Bardziej chodzi mi o to czy ty znasz te odpowiedzi. Mnie już nic do tego, Derek.
— Nieprawda. Ty mi powiedziałeś, chociaż przecież wcale nie musiałeś
— Jak chcesz. — mamrocze Stiles, zrezygnowanym tonem — Tylko, że Breaden wydaje się być naprawdę fajna i... nie zrób jej podobnego Rollercoastera emocji jak mi, okay? Jednego dnia wszystko wydaje się iść w dobrą stronę, a kolejnego poznajesz jakąś Jennifer i już po sprawie...
— Stiles, przepraszam... ja...
— Wiem, wiem — śmieje się, ale nie ma w tym nawet krzty humoru. — Zabrało mi dużo czasu, żeby się po tobie pozbierać. Zresztą już na pierwszy rzut oka widać, że się zmieniłem. Tak długo byłem na ciebie wściekły i myślałem, że kiedy dojdzie do tej rozmowy będę na ciebie wrzeszczał tak, że usłyszy mnie całe Beacon Hills.
— Stiles
— Nie, czekaj. Daj mi powiedzieć. — przerywa mu ostro — Wiesz, że byłem w tobie zakochany?
— Bardzo starałem się tego nie dostrzegać, ale... tak wiem.
— Dobrze. Teraz najważniejsza informacja Hale - ten nasz niby związek, bardzo namieszał mi w życiu. — bierze oddech — I zawsze będę miał do ciebie niewielką słabość... Ale bardzo chcę to zostawić już za sobą.

3 komentarze:

  1. Hej,
    o matko Stilles przywalił Jacksonowi, no cóż ta rozmowa jest potrzebna, bo mimo wszystko wciąż gdzieś z tyłu pałętał się Derek, a teraz może ruszyć do przodu... jednak wiedział, że Stilles jest w nim zakochany i może właśnie tego się przestraszył...
    a tak z innej beczki, tak jestem cierpliwa, bo zdaję sobie sprawę że każdy ma własne życie i pisanie jest dodatkiem ;) chociaż długie przerwy mnie niepokoją...
    Dużo weny, weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się, żeby nie było aż tak długich przerw.
      Wena zawsze się przyda ;)
      Również pozdrawiam!
      ~Noemi

      Usuń
  2. Hejeczka,
    wspaniale  o matko Stills przywilił Jacksonowi, no cóż ta rozmowa jest potrzebna, bo mimo wszystko wciąż gdzieś z tylu palętał się Derek, a teraz może ruszyć do przodu... wiedział że ten jest w nim zakochany i może właśnie tego się przestraszył...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń