środa, 25 listopada 2020

DRARRY - Bez planu na przyszłość

Prolog

 

***

Harry miał nadzieję, że jego problemy skończą się po pokonaniu Voldemorta. Liczył na to, że skoro zrobił to czego wszyscy od niego oczekiwali: zabił gada, to w końcu będzie mógł trochę odetchnąć. Nic bardziej mylnego.

Finałowy pojedynek z Tomem był krwawy, brutalny i bardzo bolesny dla nich obu. Na jego nieszczęście starcie oglądało kilkaset osób. Początkowo panował chaos. Śmierciożercy próbowali przebić się do szkoły, a Zakon i starsi uczniowie stai im na drodze. Harry był zaskoczony, że wśród broniących zamku znalazło się paru ślizgonów. Ze dwa razy mignęły mu gdzieś w tłumie białe kudły Malfoya. Nie był pewny po której stronie on właściwie walczył. Przynajmniej dopóki nie zobaczył kilku sekund jego starcia z Greybackiem. Determinacja, zaciekłość i siła z jaką rzucał zaklęcia... takiej nienawiści nie można udawać.

Sectumsempra. Diffindo. Immobilus. Diffindo. Avada Kedavra.

To go rozproszyło i Voldemort zyskał przewagę. Nagłe zaklęcie odrzuciło go na stertę gruzu, zamroczyło go. Kiedy ponownie otworzył oczy zobaczył nad sobą szczerzącego się gada. Uniósł różdżkę i z przerażeniem odkrył, że w ręce została mu zaledwie połowa - kilkocalowa drzazga.

Tom nachylił się nad nim ze śmiechem.

— Av...

Harry zerwał się do siadu i wbił pozostałość różdżki w lewe oko Riddle'a. Zacisnął dłonie na dziwacznej szacie Voldemorta i pociągnął w dół. Grawitacja zrobiła resztę. Wystarczyło jedno uderzenie o wielki kawał gruzu, by drewno zatopiło się głębiej w ciele. Potter niezdarnie wygrzebał się spod oszołomionego bólem przeciwnika. Zanim zdążył zastanowić się nad tym co robi, wyrwał Tomowi różdżkę i wycharczał przez zaciśnięte gardło:

— Bombarda Maxima! — zrzucając tym samym na wijące się w konwulsjach ciało Lorda Voldemorta stertę pokruszonego, hogwardzkiego muru. Pa pa nieśmiertelność.

Niestety, wszystko to zrobił na oczach oniemiałej widowni. Każdy kto nie był martwy lub konający, wpatrywał się w niego z wyrazem całkowitego oszołomienia na twarzy.

Mógł sobie wyobrazić, jak się prezentował: umorusany w pyle, błocie i ogromnej ilości krwi Voldemorta. Nie był to idealny obraz Złotego Chłopca Gryffindoru. Wybrańca.

 

2 komentarze:

  1. Hejka, hejka,
    chce więcej ;)
    Harry w pieknym stylu załatwił Voldemorta, no i nie użył niewybaczalnego... białe kudły Malfloy'a, on by powiedział, że ma arystokratyczną fryzurę, a kudły to ma Greanger ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :)
      Na dniach pojawi się zakończenie Stetera, a już dzisiaj wędruję do Ciebie pierwszy rozdział, świeżutkiego Drarry
      Pozdrawiam Serdecznie!
      ~Noemi

      Usuń