piątek, 18 stycznia 2019

Stackson/Sterek - Recykling cz.5

Recykling - "Pieprzyć jego życie"
***
Derek musi już wychodzić inaczej spóźni się na ostatnią przymiarkę tego cholernego garnituru, a wtedy Peter i Isaac będą mu zrzędzić nad uchem przez kilka godzin. Tylko, że za nic nie może zlokalizować swojego telefonu. Mógłby przysiąc, że zostawił go w sypialni pod poduszką. Niestety tam go nie ma, podobnie jak w i na szafie, pod materacem i w łazience. Sprawdza nawet czy przez przypadek nie wrzucił go razem ze swoimi rzeczami do pralki. Przeklina pod nosem i rezygnuje z dalszych poszukiwań, bo zostało mu już tylko siedem minut do umówionego spotkania. Peter prawdopodobnie czeka na niego w salonie i narzeka ekspedientkom na to jakiego ma niedobrego i niewychowanego siostrzeńca.
Czasami ma wrażenie, że stado przejmuje się jego ślubem o wiele bardziej niż on sam. Po części czuje się z tym źle, bo to dla kogoś z zewnątrz może wyglądać jakby nie zależało mu na narzeczonej. A tak nie jest do cholery! Braeden jest kimś kogo może być pewien. Wie, że w razie co będzie sobie w stanie poradzić bez jego pomocy... Ufa jej też jeśli chodzi o własne życie. A o to chyba głownie się rozchodzi w małżeństwie, prawda? O zaufanie. Pozostałe emocje jakie przy niej czuje są tylko miłym dodatkiem. Jego poprzednie związki nauczyły go, że zbytnio polegał na uczuciach.
Dobrze się dogadują i oboje chcą odrobiny stabilności w życiu. Ślub nie wydawał im się złym pomysłem... Przecież w zasadzie to nic nie zmieni prawda? Braeden i tak z nimi pomieszkuje, pomaga im w razie kłopotów i bez trudu udało jej się złapać kontakt ze stadem. Czego można chcieć więcej?
Już jest za drzwiami mieszkania, gdy ze środka słychać znajomą melodię jego komórki. Wzdycha ciężko i podąża za irytującym dźwiękiem. Co najdziwniejsze znajduje smartphona na parapecie pod laptopem Braeden. Obok leżą jakieś jej porozrzucane notatki. Zerka pobieżnie... coś o starożytnych ostrzach w kształcie półksiężyców. Pewnie kolejny kolekcjoner zatrudnił ją aby dostarczyła mu jakąś drogą zabaweczkę. Nie rozumie ludzi którzy wydają krocie na przedmioty, których tak na prawdę nigdy nie używają. Jego wuj ma słabość do najróżniejszych dziwactw z całego świata, więc w zasadzie te cholerne noże mogą być dla niego.
Ponownie zaklucza drzwi i już ma wsiadać do windy, kiedy telefon w jego dłoni zaczyna brzęczeć. Zerka na wyświetlacz - Peter. Przewraca oczami.
— Już jadę!  oznajmia zamiast przywitania i nie daje wujowi szansy na odpowiedź tylko kończy rozmowę. Naprawdę nie ma ochoty wysłuchiwać zrzędzenia starszego wilkołaka przez kolejne minuty. I tak będzie musiał przez to przebrnąć na miejscu... Po co męczyć się dwa razy?
Dopiero w windzie zerka ponownie na swój telefon z zastanowieniem. Wpisuje kod blokady i klika w listę połączeń. Sprawdza ostatnie wychodzące i niemal doznaje szoku. Kurwa. Tak długo ignorował ten szczególny kontakt... niby już dawno mógł go usunąć, a jednak cały czas jakaś niezrozumiała siła go od tego odciągała.
Sprawdza szczegóły połączenia, bo może to tylko pomyłka? Te dotykowe telefony czasami płatają ludziom figle. Może chciała zadzwonić do kogoś, kogo ma podobnie zapisanego... Jednak długość rozmowy wyklucza tą ewentualność.
O czym Braeden mogła rozmawiać ze Stilesem przez piętnaście minut?!
***
Kurwa.
Stiles nie wierzy w swoją głupotę. Jak mógł się zgodzić, to zrobić? Ma ochotę zadzwonić i powiedzieć, że jednak nie da rady. Jackson się nie zgodził czy coś w tym stylu, ale jest niemal pewien, że Derek ma w telefonie również aktualny numer Whittemorta i Braeden może wpaść na genialny pomysł namówienia wilkołaka do współpracy.
Pieprzyć jego życie.
Spodziewał się, że ta rozmowa niesie ze sobą kłopoty... Tylko nie przewidział, że będą one dotyczyły czegoś tak absurdalnego! Co prawda obiecała odpalić mu sporą część zarobku za fatygę i to pozwoliłoby mu na podreperowanie budżetu, a nawet mógłby co nieco odłożyć na gorsze jutro. Nie jest pewien czy, to jest warte jego nerwów. Nawet nie chodzi o to, że byłby zmuszony złamać prawo, bo to już zdarzało się wcześniej, gdy musiał ratować czyjś wilkołaczy tyłek z tarapatów. A bardziej o fakt, że cała ta sprawa wiąże się z Braeden, która wyraźnie nie ma pojęcia o tym co łączyło Stilesa i jej przyszłego męża. On nie ma zamiaru jej o tym uświadamiać. Nope. Z tego co pamiętał to dziewczyna całkiem nieźle posługuje się bronią. Dziękuje bardzo.
Pozostaje mu tylko kwestia przekonania Jacksona do tego żeby mu pomógł. Zdaje sobie sprawę, że sam raczej nie da sobie rady. Nawet gdyby, to nie ma zamiaru pokazywać się w Beacon Hills wcześniej niż w święta Bożego Narodzenia. To oznacza, że Whittemore będzie musiał dostarczyć przesyłkę na ślub w jego imieniu.
***
Nie do końca wie jak ma w ogóle zacząć temat. Wzdycha po raz kolejny, wpatrując się w ekran telewizora. Byli umówieni z Jacksonem na oglądanie meczu, ale za cholerę nie może się skupić na śledzeniu gry.
Zaraz chwila - Której drużynie tak właściwie ma kibicować?
Tak zwanym kątem oka dostrzega, że wilkołak znowu przygląda mu się z krzywym uśmieszkiem. Prawdopodobnie zdaje sobie sprawę, że Stiles męczy się z jakąś sprawą. Dupek.
 — Odebrałem dzisiaj ciekawy telefon.  mamrocze w końcu
 — Uhm?
 Od Dereka... znaczy się z jego telefonu, ale nie on dzwonił  uściśla
 — Pytali o to czy będziesz na ślubie?
— Tak pośrednio... Bardziej chodziło jej o to czy nadal jestem w Londynie i czy wyświadczyłbym jej małą przysługę.
 — Ale komu?  pyta Jackson lekko zaniepokojonym tonem.
 Braeden
— Chyba się nie zgodziłeś?!
 Umm... znaczy się, tak jakby. - jąka się nerwowo - Mogłem powiedzieć, że to dostarczysz?
 Stiles...  Whittemore wzdycha ciężko, tak jakby nie miał już do niego siły. Nie żeby Stilinski mu się specjalnie dziwił, bo momentami sam ma siebie dosyć.  Wytłumacz mi o co dokładnie chodzi.  dodaje. Stiles sięga po pilota i wycisza telewizor.
— Jutro o dwudziestej mamy spotkanie z jednym z jej znajomych przemytników... który przywiózł do Londynu przesyłkę z jakimś antykiem.  mówi bardzo szybko i denerwuje się coraz bardziej, bo Jackson wpatruje się w niego z rosnącym niedowierzaniem.  Wszystko jest opłacone... wystarczy odebrać i przewieść do Stanów.
 Wiesz na co ty się zgodziłeś? — Jackson uparcie patrzy mu w oczy i Stiles może tylko skinąć głową — Chcesz mnie wysłać do więzienia za przemyt... cholera Stilinski! Jeśli mnie złapią...
— Nie złapią... kilku ludzi na lotniskach też jest opłaconych.  mamrocze  Zrozumiem jeśli się nie zgodzisz.
— Tak? I co niby wtedy zrobisz?  prycha
 Jak to co? Pójdę na ten jebany ślub i to dostarczę...
 Nie chcesz tam iść, prawda?
 Nah  przyznaje.
 Jak ja cię nienawidzę...  jęczy cicho Whittemore
 — To znaczy, że...?
 Przewiozę to, ale jak mnie zamknął za przemyt, to ty mi będziesz wysyłał paczki do więzienia.  grozi wilkołak, zaciskając dłoń na ramieniu Stilesa, ale nie na tyle mocno by zostawić ślad.

6 komentarzy:

  1. Witam,
    kochana, niezmiernie mnie cieszy fakt, że pojawiło się tutaj coś nowego i to aż dwa nowe teksty ;] tak dla informacji jestem tą osobą, co pisała w zeszłym roku tego e-maila ;] (piszę odpowiedź do Ciebie ), ale teraz już nie mogłam się powstrzymać, abyś po prostu wiedziała, że jestem ;]
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :)
      Postaram się dodawać kolejne rozdziały w nieco mniejszych odstępach czasu. ;)

      Usuń
  2. Hej,
    wspaniały rozdział, po co Braeden dzwoni, ale niech Stills jedzie i bawi się dobrze w towarzystwie Jacksona...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    wspaniały rozdział, po co Braeden dzwoni, ale niech Stills jedzie i bawi się dobrze w towarzystwie Jacksona...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo serdecznie dziękuję za cudowne komentarze!
      Przeczytałam wszystkie, dały mi motywację aby w końcu opublikować również na blogu trzy ostatnie rozdziały serii Rollercoaster.
      Przepraszam, że tyle to trwało, ale miałam dołek finansowy i musiałam na jakiś czas zapomnieć o czasie wolnym, a tym bardziej o pisaniu :(

      Usuń
  4. Hejka, hejka,
    wspaniały rozdział, kiedy Derek zobaczył te dokumenty to moja myśl przejrzyj bo może coś być podejrzane... ech czemu się zgodził...
    malutkie wyjaśnienie skomentuję na dniach te dwa nowe teksty ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń