Prolog
***
Harry miał nadzieję, że jego problemy skończą się po pokonaniu Voldemorta. Liczył na to, że skoro zrobił to czego wszyscy od niego oczekiwali: zabił gada, to w końcu będzie mógł trochę odetchnąć. Nic bardziej mylnego.
Finałowy pojedynek z Tomem był krwawy, brutalny i bardzo bolesny dla nich obu. Na jego nieszczęście starcie oglądało kilkaset osób. Początkowo panował chaos. Śmierciożercy próbowali przebić się do szkoły, a Zakon i starsi uczniowie stai im na drodze. Harry był zaskoczony, że wśród broniących zamku znalazło się paru ślizgonów. Ze dwa razy mignęły mu gdzieś w tłumie białe kudły Malfoya. Nie był pewny po której stronie on właściwie walczył. Przynajmniej dopóki nie zobaczył kilku sekund jego starcia z Greybackiem. Determinacja, zaciekłość i siła z jaką rzucał zaklęcia... takiej nienawiści nie można udawać.
Sectumsempra. Diffindo. Immobilus. Diffindo. Avada Kedavra.
To go rozproszyło i Voldemort zyskał przewagę. Nagłe zaklęcie odrzuciło go na stertę gruzu, zamroczyło go. Kiedy ponownie otworzył oczy zobaczył nad sobą szczerzącego się gada. Uniósł różdżkę i z przerażeniem odkrył, że w ręce została mu zaledwie połowa - kilkocalowa drzazga.
Tom nachylił się nad nim ze śmiechem.
— Av...
Harry zerwał się do siadu i wbił pozostałość różdżki w lewe oko Riddle'a. Zacisnął dłonie na dziwacznej szacie Voldemorta i pociągnął w dół. Grawitacja zrobiła resztę. Wystarczyło jedno uderzenie o wielki kawał gruzu, by drewno zatopiło się głębiej w ciele. Potter niezdarnie wygrzebał się spod oszołomionego bólem przeciwnika. Zanim zdążył zastanowić się nad tym co robi, wyrwał Tomowi różdżkę i wycharczał przez zaciśnięte gardło:
— Bombarda Maxima! — zrzucając tym samym na wijące się w konwulsjach ciało Lorda Voldemorta stertę pokruszonego, hogwardzkiego muru. Pa pa nieśmiertelność.
Niestety, wszystko to zrobił na oczach oniemiałej widowni. Każdy kto nie był martwy lub konający, wpatrywał się w niego z wyrazem całkowitego oszołomienia na twarzy.
Mógł sobie wyobrazić, jak się prezentował: umorusany w pyle, błocie i ogromnej ilości krwi Voldemorta. Nie był to idealny obraz Złotego Chłopca Gryffindoru. Wybrańca.
Hejka, hejka,
OdpowiedzUsuńchce więcej ;)
Harry w pieknym stylu załatwił Voldemorta, no i nie użył niewybaczalnego... białe kudły Malfloy'a, on by powiedział, że ma arystokratyczną fryzurę, a kudły to ma Greanger ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję za komentarz :)
UsuńNa dniach pojawi się zakończenie Stetera, a już dzisiaj wędruję do Ciebie pierwszy rozdział, świeżutkiego Drarry
Pozdrawiam Serdecznie!
~Noemi
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, Harry w pięknym stylu załatwił Voldemorta i nie użył niewybaczalnego, białe kudły Malfloya och on by powiedział że ma arystokratyczną fryzurę, a kudły to ma Greanger...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie