poniedziałek, 15 lutego 2021

STETER - Gorszy Dzień - Coś na kształt epilogu, czyli Peter Hale kontra papa Stilinski

 

***

Peter zwinnie wymyka się z pokoju Stilesa przez okno. Skacze i kilka sekund później kieruje się w stronę drzwi frontowych. Z lekką obawą naciska dzwonek, a kiedy staje naprzeciwko Johna Stilinskiego gubi gdzieś całą pewność siebie. Czuje się jak cholerny uczniak! Udaje mu się wykrztusić jakieś kulturalne przywitanie, a szeryf odpowiada mu jedynie skinieniem głowy. Zaprasza go do środka obserwując go przy tym tak uważnie, że Hale z trudem opanowuje chęć ucieczki. Nagle z siłą rozpędzonego pociągu uderza w niego fakt, że od kilku tygodni pomieszkuje w sypialni jego nastoletniego syna.

Co może pójść źle?

— Hale — John wymawia jego nazwisko jakby było jakimś wyjątkowo wulgarnym przekleństwem... albo może nazwą śmiertelnej choroby?

— Tak?

— Wyjaśnijmy coś sobie — oznajmia Stilinski stanowczym tonem — Nie podoba mi się to: wy razem. Oj, bardzo mi się nie podoba...

Peter jest przekonany, że szeryf za chwilę każe mu zostawić Stilesa w spokoju. Wie też, że na pewno tego nie zrobi. Chłopak sprawia, że czuje się żywszy niż kiedykolwiek wcześniej. Jego zapach, intelekt, młode subtelnie wyrzeźbione ciało z jasną skórą, która pokrywa się uroczym rumieńcem za każdym razem, gdy Hale go całuje. Lubi nawet jego pokręcone monologi i szczeniacki humor. Od zawsze był zdania, że pewna dawka egoizmu jest wskazana jeśli nie chce się być cały czas spychanym na boczny tor. Nic się w tej kwestii nie zmieniło, dlatego patrzy Johnowi prosto w oczy. Nie rzuca wyzwania, nie kpi ani go nie obraża... daje tylko subtelny sygnał, że nie da się przepędzić.

— Jedyne co o tobie wiem to, że jesteś dwanaście lat starszy od mojego syna. Przeżyłeś pożar w którym zginęła większość twojej rodziny, a później przez dłuższy czas byłeś w śpiączce. Niedawno Deaton i Chris łaskawie poinformowali mnie, że jesteś wilkołakiem — wylicza Stilinski — Przyznaj, że to raczej niewiele biorąc pod uwagę fakt, że Stiles zna cię od ponad trzech lat.

— Co chce pan wiedzieć?

— Zależy ci na nim? — pyta John ostrym tonem — Odpowiedz szczerze, co trzydziestoletni mężczyzna widzi w osiemnastolatku?

— Partnera — odpowiada. To jedno słowo, ale wydaje mu się najbardziej trafne. Niby dopiero od kilku dni jest pomiędzy nimi coś więcej niż przyjaźń. Jednak etap randek i poznawania się w ich przypadku nie miałby żadnego sensu. Trzyletni staż znajomości. Od wrogów przez skomplikowaną przyjaźń aż do równie trudnego związku — Wiem, że dla innych będzie to wyglądać niecodziennie... To małe miasteczko i ludzie szybko zaczną o nas paplać, wymyślać niestworzone teorie.

— To jedno z moich największych zmartwień — przyznaje John — Jesteś starszy, więcej widziałeś w życiu. Możesz sobie pozwolić na to by mieć gdzieś to co o czym plotkują za twoimi plecami... Mój syn może i jest tym całym emisariuszem, ale ma jedynie osiemnaście lat i zawsze miał problemy z nawiązaniem kontaktów z innymi dzieciakami. Nawet nie wiem czy przed tobą z kimś się spotykał i...

— Stiles nie jest ode mnie słabszy czy mniej inteligentny — prycha z rozbawieniem — Mam pewne obawy, że to ja z nas dwóch jestem tym głupszym... Nie manipuluje nim. Może to zabrzmi brutalnie, ale nigdy nie związałbym się z kimś słabszym od siebie. Nie potrafiłbym cały czas uważać na słowa, ratować z opresji ani być odpowiedzialnym, solidnym i niezawodnym oparciem. Nie jestem typem rycerza w lśniącej zbroi.

— To ma niby przemawiać na twoją korzyść?

— Tak. Stiles jest mi równy i to jest dla mnie ważne. Wydaję mi się, że dla niego też... Nie wiem jak mam to wytłumaczyć, żebyś nie zrozumiał tego w zły sposób. Wilkołaki... chociaż w zasadzie chyba każdy człowiek ma inne upodobania co do związków... Derek chce kogoś o kogo może się troszczyć, kogoś kto będzie na nim polegać. Z kolei McCall raczej nieświadomie związał się z dziewczyną o dosyć dominującym usposobieniu.

— Na pewno do czegoś zmierzasz, Hale?

— Tato! — warczy zbiegający ze schodów Stiles — Możesz go nie terroryzować już od progu?

— Ale ja nic takiego nie robię! — protestuje John — Chcę tylko uzyskać odpowiedzi na kilka nurtujących mnie pytań. A twój... partner się jąka.

— Nie jąkam się!

— Grabisz sobie staruszku — syczy Stiles cicho — Słyszałem część tej waszej przyjaznej konwersacji — dodaje po chwili — Powinieneś dać mu chociaż usiąść na kanapie zanim zacząłeś przesłuchanie, bo z korytarza ma blisko do drzwi czyli ewentualnej drogi ucieczki.

Hale przez chwilę ma nadzieję, że się przesłyszał. Jednak gromki śmiech szeryfa informuje go, że gówniarz naprawdę to powiedział. Ma ochotę zrobić coś co zmaże mu z ust ten zadowolony uśmieszek. Wie, że wystarczyłoby przyciśnięcie go do najbliższej ściany, kilka sekund i miałby jego nogi owinięte wokół własnych bioder. Pozostaje to jedynie w sferze wyobraźni, bo tak jak powiedział wcześniej Johnowi: nie manipuluje chłopakiem. Szanuje go. Stiles czuje się przy nim na tyle pewnie i bezpiecznie by od czasu do czasu lekko z niego kpić...

Prycha pod nosem po czym bez zaproszenia przechodzi do salonu i zajmuje jeden z wysłużonych foteli.

— Idziecie? — woła, udając niewiniątko.

John wygląda na odrobinę wytrąconego z równowagi, a jego brwi są tak mocno zmarszczone, że Peter zaczyna poważnie zastanawiać się czy nie zostanie mu tak na stałe. To nie byłoby zbyt korzystne. Zerka na swojego partnera chcąc dać szeryfowi kilka sekund na złapanie oddechu. Stiles również na niego patrzy, wyglądając na dziwnie zadowolonego z siebie. Jakby wszystko układało się po jego myśli.

— Tato? Chcesz jeszcze o coś zapytać? Za jakiś kwadrans będzie tu Abby.

— O jakieś kilka tysięcy pytań za dużo jak na tak ograniczony czas... — oznajmia szeryf z jakimś dziwnym zrezygnowaniem widocznym w całej jego postawie — Jeśli mam być szczery to wolałbym, żeby twój chłopak był przeciętnym, niewyróżniającym się z tłumu nastolatkiem.

— Wiem — przyznaje Stiles — Zamiast tego dostał mi się ponad dekadę starszy wilkołak. Ktoś, kogo przeszłość nie jest tak jasna jak zapewne byś chciał. Przed pożarem miał rodzinę: żonę i dzieci — Peter jest zbyt zszokowany, by wydobyć z siebie jakiekolwiek słowo, ale to wydaje się wcale nie przeszkadzać Stilinskiemu w kontynuowaniu opowieści. — A to, na skali życiowego doświadczenia zostawia mnie jakiś milion lat świetlnych w tyle. Peter jest najbardziej skomplikowanym człowiekiem jakiego znam. Większość ludzi uważa za skończonych idiotów. Mało kogo szanuje o jeszcze mniej osób się troszczy, a tych do których czuje jakieś pozytywne uczucia można policzyć na palcach jednej ręki. — Stiles łapie kilka oddechów i patrzy na niego jakby prosząc o pozwolenie. Wilkołak nie ma pojęcia o co może mu chodzić, więc jedynie wzrusza ramionami — I... jest zakochany we mnie.

Peter gapi się na niego w głowie mając kompletną pustkę. Jest pewien, że zrobił jakąś głupią minę, bo Stiles zerka na niego z wyraźnie widocznym rozbawieniem. Nigdy wcześniej nie zorientował się czym jest to "coś" co czuje do Stilinskiego. Sympatie, przywiązanie, przyjaźń, zaufanie, a w końcu pożądanie i zaborczość. Troskę i... a niech go diabli wezmą! Gówniarz zorientował się wcześniej niż on sam!

— A ja to odwzajemniam. — dodaje Stiles po minutach przeciągającej się ciszy. Jego głos jest pewny i spokojny. Rytm serca równy. A to oznacza, że mówi prawdę.

4 komentarze:

  1. Hejka,
    bardzo się cieszę, chociaż no czuję taki mały niedosyt naprawdę... teraz tak ogólnie obydwie części, ale później osobno skomentuję ;) wyobraźiłam sobie Petera wyłamującego sobie palce w obawie że szeryf go nafaszeruje ołowiem... ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wszystkie komentarze :)
      Póki co mam chwilowy zastój jeśli chodzi o Drarry. Muszę też zrobić porządek na blogu. Poprzerzucać posty do odpowiednich zakładek itd.
      Może za jakiś czas zacznę wrzucać short story ze Sterekiem. Mam dwa skończone w zapasie.

      Usuń
  2. Hejka, hejka,
    dla mnie to za mało... no po prostu, odczuwam lekki niedostatek... och Peter cóż, Stills wcześniej połączył wszystkie kropki...
    toż to było jedno wielkie przesłuchanie, ciekawe jak by to wyglądało gdyby nagle się ewakuował...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    wspaniale, toż to było przesłuchanie, ciekawe jak by to wyglądało gdyby nagle się ewakuował... och Stills oświecił nam Petera że to "coś" to zakochanie ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń